„Gdyby nie było potażu
Nie byłoby ekwipażu;
Skarb to nie dość wielbiony
Z popiołów mamy galony.” –
Ignacy Krasicki
Dzisiejszą opowieść chciałbym zacząć od zaproszenia Was do podróży w czasie. Przenieśmy się pięćset lat wstecz, do pierwszej połowy XVI wieku i zajrzyjmy do wozów i traw kupców podróżujących po polskich traktach i rzekach. Znajdziemy tam najrówniejsze towary, którymi wówczas handlowano. Nie wzbudziłyby zapewne naszego zdziwienia beczki wina, sól i przyprawy, sukna i tkaniny, wosk pszczeli, biżuteria i broń, drewno i zboże, ale czy nie zastanowiłby Was… popiół?!
Wydaje się to paradoksem, ale to był jeden z głównych produktów eksportowych Rzeczypospolitej. Z góry uprzedzam malkontentów, marudzących, że taka to była wtedy bieda, że takim czymś próbowano handlować. Nic bardziej mylnego, to był niezwykle ważny surowiec, na którym robiono krociowe interesy.
Najpierw słowo doprecyzowania, przedmiotem handlu był nie tyle sam popiół, co tzw. potaż. Tą krystaliczną substancję otrzymywano w następujący sposób – popiół drzew liściastych lub zielnych przemywano kolejno zimną i gorącą wodą, którą po przefiltrowaniu, w celu oddzielenia nierozpuszczalnych cząstek organicznych i krzemionki odparowywano w kadziach.
W ciągu całego procesu otrzymywania potażu substancje zawarte w roztworze (zwanym ługiem) reagowały z dwutlenkiem węgla dając ostatecznie kryształy kilku związków, wśród których dominowały (stanowiąc około 95−97% masy) wodorowęglany potasu (KHCO3) i sodu (NaHCO3). Resztę potażu stanowił siarczan potasu (K2SO4) oraz związki manganu i żelaza, nadające mu szaro-brązowo-różowawe zabarwienie. Czystszą, bardziej szlachetną i cenniejsza odmianą potażu, był wajdaż, otrzymywany głownie z popiołów z drewna dębowego.
Zastosowań surowego popiołu a także potażu (i wajdażu) było w dawnej gospodarce bez liku. Był to cenny nawóz, który jak dziś wiemy, znając jego skład, uzupełniał zawartość potasu w glebie. Był stosowany w produkcji mydeł z tłuszczy, ale sam w sobie także był środkiem piorącym i wybielającym. Używano go do garbowania skór i przy barwieniu tkanin.
Aż do wieku XIX w. wykorzystywano go do produkcji saletry potasowej (azotanu V potasu, KNO3, składnika czarnego prochu strzelniczego) a wraz z piaskiem stapiano wytwarzając szkło. Ponadto, potaż był odpowiednikiem naszego współczesnego proszku do pieczenia (zawierającego przecież głównie wodorowęglan sodu).
Tak wszechstronne użycie potażu i pokrewnych mu produktów znajdowało odzwierciedlenie w statystykach eksportu towarów z terenu I Rzeczypospolitej jakie przechodziły przez porty w Gdańsku i Królewcu. W połowie XVII wieku stanowiły one ok. 5-10% pod względem wartości wszystkich eksportowanych dóbr, co plasowało je na trzecim miejscu po zbożu oraz wołach (i skórach wołowych). Jak ważne to było dla europejskiej gospodarki świadczy informacja, że pod koniec XVI w. Europa Zachodnia importowała 158 tysięcy beczek potażu, z czego 118 tysięcy (75%) pochodziło z I Rzeczypospolitej.
Źródłem popiołu, potażu i wajdażu były niezmierzone puszcze Litwy i Korony, gdyż sam proces otrzymywania siłą rzeczy wymagał dużych ilości drewna. Aczkolwiek wysoko ceniono także produkty otrzymywane z roślin zielnych, zbieranych na łąkach i leśnych polanach. Jednak potaż (i wajdaż) to nie jedyne produkty, które produkowano w głębi borów i puszcz. Ale o tych innych skarbach opowiemy sobie w następnym tekście 😉
Wojciech Smułek
31.05.2023
PS. Dla zainteresowanych kilka ciekawych materiałów: