Gryzący problem

Lato w pełni, a jednym z jego konsekwencji, cokolwiek bardzo nieprzyjemnych, jest mnogość wszelakich bzyczących i do tego zwykle gryzących lub żądlących stworzeń, które atakują nas podstępnie podlatując ze wszystkich stron. Należą do nich komary, osy, muchy, czy budzące słuszne obawy kleszcze. By chronić się przed ich niechcianymi wizytami, powszechnie stosuje się różne maści i spreje, które zawierają związki chemiczne zwane repelentami (łac. repellere – odstraszać). Do grupy repelentów zalicza się także związki chemiczne, które mają odstraszać inne stworzenia niż owady i pajęczaki, np. gryzonie lub ptaki, ale dziś ograniczymy się do repelentów działających na sześcio- i ośmionogie zwierzaczki.

Repelentem stosowanym od tysiącleci aż po dziś dzień był dym. Jego działanie „antyowadzie” jest dwojakie. Po pierwsze w gorącym dymie lot owadów jest utrudniony, a substancje w nim zawarte są duszące i trujące dla nich. Po drugie dym maskuje zapach ludzi, dzięki czemu owady nie rozpoznają potencjalnych żywicieli. Nie trzeba chyba uzasadniać, że stosowanie dymu nie jest zbyt użyteczne, szczególnie, gdy jesteśmy w ruchu. Stąd potrzeba stosowania innych środków odstraszających.

Struktura chemiczna N,N-dietylo-m-toluamidu (DEET)
[Leyo, Public domain, via Wikimedia Commons]

Repelenty nie stanowią grupy związków chemicznych wyróżniających się specyficzną budową cząsteczek. Sposób i zakres ich działania jest tak różnorodny, że znajdziemy wśród nich związki o różnej strukturze. Najbardziej znanym i powszechnie stosowanym jest DEET, czyli N,N-dietylo-meta-toluamid (nazywany także skrótowo dietylotoluamidem). Związek ten został opracowany w latach 40. XX w. przez naukowców związanych z armią USA, która szukała sposobu ochrony żołnierzy przed chorobami przenoszonymi przez insekty w rejonach tropikalnych (głównie malarią).

Mechanizm działania DEET nie jest sprecyzowany, ale wskazuje się na potencjalny wpływ na receptory węchowe (działanie na odległość) i chemoreceptory na ich ciałach (przy bezpośrednim kontakcie). Zaznaczę jeszcze, że DEET jest mylony czasem z innym związkiem chemicznym kojarzonym z insektami, a mianowicie DDT (dichlorodifenylotrichloroetan). Jest to jednak związek, który nie odstrasza owadów, a zabija poprzez uszkodzenie ich układu nerwowego.

Struktura cząsteczki ikarydyny (kule szare – atomy węgla, czerwone – atomy tlenu, białe – atomy wodoru, niebieskie -atomy azotu )
[Giorgiogp2, via Wikimedia Commons]

Innym stosowanym repelentem jest ikarydyna (pikarydyna, 2-(2-hydroksyetylo)piperydyno-1-karboksylan sec-butylu). Jej działanie polega na porażaniu receptorów węchowych owadów. Stosuje się także, m.in. ftalan dimetylu oraz antranilan metylu. Ten ostatni związek występuje naturalnie w niektórych olejkach eterycznych, np. cytrynowym czy jaśminowym. I to nas prowadzi do kategorii naturalnych repelentów.

Za takie związki postrzega się wiele związków zapachowych izolowanych z roślin, w szczególności ich olejki eteryczne, np. lawendowy. Rzeczywiście, wiele z nich zniechęca komary lub kleszcze, głównie dlatego, że maskuje zapach człowieka. Jednak efektywność tych naturalnych produktów jest stosunkowo niska. Ponadto należy pamiętać, że naturalne zapachy odstraszając jedne owady mogą przyciągać inne, np. ciągnące do kwiatów pszczoły lub inne zapylacze. Dlatego trzeba dobrze się zastanowić, czy takie naturalne rozwiązania są rzeczywiście skuteczne.

Wojciech Smułek

15.07.2023