Nie wiem, jak Wam, ale mi maj nieodmiennie kojarzy się z dwoma roślinami – szparagami i konwaliami. Pierwsze swym unikalnym smakiem ubogacają bukiet wiosennych nowalijek. Drugie, to niezwykle urocze białe kwiaty przybrane w żywozielone szerokie liście. A do tego roztaczające wyjątkowy zapach.
Ten wyjątkowy aromat, kwiaty konwalii majowej (Convallaria majalis L.) zawdzięczają mieszaninie olejków eterycznych, których głównym składnikiem jest farnezol, związek o piętnastu atomach węgla w łańcuchu należący do grupy związków nazywanych seskwiterpenami. Farnezol (3,7,11-trimetylo-2,6,10-dodekatrien-1-ol) i jego pochodne odgrywają ważną rolę w przekazywaniu sygnałów między roślinami i innymi organizmami, w tym patogenami roślin: mszycami i pleśniami. Niektóre mikroorganizmy, np. grzyby z rodzaju Candida wykorzystują farnezol jako cząsteczkę umożliwiającą komunikację między komórkami.
Piękne kwiaty konwalii po przekwitnięciu przekształcają się w ceglastoczerwone jagody. Jednak niech nas nie zwiedzie ich kuszący wygląd. Są one niezwykle trujące, jak zresztą cała roślina. Miarą toksyczności konwalii niech będzie fakt, że znane są przypadki zatrucia po (przypadkowym rzecz jasna) wypiciu wody, w której stał konwaliowy bukiet.
Związkami bioaktywnymi w zielu, kwiatach, owocach i kłączu konwalii są związki zaliczane do tzw. glikozydów kardenolidowych. To związki roślinne, które zawierają w swej strukturze resztę cukrową (stąd określenie „glikozydy”), a które silnie pobudzają działanie serca, w odpowiedniej dawce prowadząc do jego uszkodzenia i zgonu. Choć w konwalii zidentyfikowano przeszło 40 różnych glikozydów kardenolidowych to dominuje wśród nich konwalatoksyna. Związek ten ma bardzo mały indeks terapeutyczny (40-50 nM), tj. margines między dawką terapeutyczną a przedawkowaniem powodującym objawy zatrucia jest wąski. Niemniej dawna medycyna stosowała wyciągi z konwalii do leczenia chorób serca, choć ze względu na wspomniane ryzyko sięgano raczej po wyciągi z naparstnicy purpuowej (Digitalis purpurea L.)
Lecz konwalia wiąże się z medycyną i chemią nie tylko na obecne w niej silne związki bioaktywne. Od wieków ma wyjątkowe znaczenie symboliczne, oznaczając szczęście i radość, co sprawia, że jest częstym dodatkiem do ślubnych bukietów. Legenda głosi, że Apollo podarował tę roślinę Asklepiosowi, greckiemu bogu uzdrawiania. Dlatego też w średniowieczu stała się atrybutem lekarskiego fachu, stąd znajdziemy ją, między innymi, na XVI-wiecznym portrecie Mikołaja Kopernika, który w końcu z wykształcenia był właśnie medykiem. Czy swoim pacjentom zapisywał wyciągi z konwalii? Całkiem prawdopodobne…
Wojciech Smułek
19.05.2024