Atropa belladonna – czy nie brzmi to uroczo, czy wręcz słodko? Roślinka nosząca tę nazwę nie należy do wybitnie urodziwych, ale ma tajemnicze, intrygujące fioletowo-bordowe kwiaty. Ma ponadto czarne zachęcające do spożycia jagody… wilcze jagody…
Niektórzy już pewnie skojarzyli, o jakiej roślinie mowa. Pokrzyk wilcza jagoda, bo o niej mowa, występuje w lasach klimatu umiarkowanego półkuli północnej. Można ją spotkać i w polskich lasach. To wieloletni krzew należący do rodziny psiankowatych, podobnie jak pomidor czy ziemniak.
Wilcza jagoda, jak ją się potocznie nazywa, od wieków wzbudzała zainteresowanie. Dlaczego? Zatrzymajmy się przy nazwie, ale nie polskiej, bo przydomek „wilczy” jest dość wieloznaczny i nie wzbudzający silnych emocji. Wróćmy więc do nazwy łacińskiej. Belladonna to z języka włoskiego „piękna pani”. Jak wspomniałem, sama roślinka do pięknych nie należy, jakkolwiek ta część nazwy ma swoje uzasadnienie, ale o tym za chwilę.
Atropos, czyli „Nieodwracalna”… To imię jednej z trzech Mojr, starogreckich bogiń losu, które miały w ręku nić ludzkiego życia. Pierwsza z nich, Kloto to „Prządka” nici żywota. Druga, Lachesis, czyli „Udzielająca”, tej nici strzegła. Atropos była tą trzecią. Tą, która nic przecinała i nieubłaganie (i nieodwracalnie!) kończyła ludzki żywot.
Nieodwracalne bardzo często było właśnie spożycie wilczej jagody. I to nie tylko samych owoców, ale jakichkolwiek części rośliny. Jest ona bowiem wręcz nasycona toksycznymi alkaloidami, a właściwie tym jednym, biorącym od rośliny nazwę, czyli atropiną, której białe kryształy wyizolował w 1831 r. Niemiec Heinrich Mein.
Atropina działa silnie na układ nerwowy. Powoduje rozluźnienie mięśni gładkich przewodu pokarmowego, układu moczowego i oddechowego. Redukuje wydzielanie potu, co prowadzi do przegrzania organizmu. Powoduje także uczucie suchości w ustach. Znana jest następująca sentencja podsumowująca objawy spożycia atropiny: Czerwony jak burak, rozpalony jak piec, suchy jak pieprz, ślepy jak nietoperz, niespokojny jak tygrys w klatce. To wszystko oczywiście w bardzo małych dawkach. W większych konsekwencja spożycia jest jedna i nieodwracalna – śmierć.
Logicznie by więc było przypuszczać, że od tej rośliny ludzie będą się trzymać z daleka. Ale niestety nie. Wręcz przeciwnie, przez stulecia przyciągała i niestety wciąż przyciąga tych, którzy balansując na cienkiej nici (ach te Mojry!) chcieli wykorzystać ją do swoich celów.
Pominę tu kwestię wykorzystania jej jako trucizny. To „praktyczne zastosowanie” narzuca się niestety samo, wystarczy bowiem kilka-kilkanaście jagód by uśmiercić dorosłego człowieka. Do (nie)sławnych otrutych miał należeć cesarz Oktawian August. Ale wilcza jagoda była używana przez parających się magią i jasnowidzeniem, ponieważ czasem w małych dawkach powodowała halucynacje. Ale to zawsze była swoista „rosyjska ruletka”. Czasem zamiast halucynacji następowała śpiączka i śmierć.
Nieco, ale tylko nieznacznie, bezpieczniejszym zastosowaniem było wykorzystanie wyciągu z wilczej jagody do zakrapiania oczu. W wyniku miejscowego działania na mięśnie oka, atropina powoduje osłabienie akomodacji oka i rozszerzenie źrenic, co wykorzystywały dawniej niektóre kobiety, by nadać oczom blasku i ponętności. Stąd właśnie przydomek „belladonna”.
Dziś nie stosuje się już wyciągu z wilczej jagody, lecz rozcieńczone roztwory czystej atropiny. Krople i zastrzyki podawane w okolice oka są stosowane jako substancje pomocnicze w jego leczeniu, np. przy zapaleniu tęczówki. Czasem również okuliści stosują krople z atropiną podczas badań diagnostycznych wnętrza oka. Atropina, działając także zwiotczająco na mięśnie, pomaga również przy stanach spastycznych, czyli wzmożonego napięcia mięśni, jelit i moczowodów. Atropina, sama będąca trucizną, może stać się również odtrutką w sytuacji zatrucia substancjami stosowanymi jako bojowe środki trujące porażające układ nerwowy, jak soman i sarin, ponieważ sama atropina działa na niego dokładnie przeciwnie.
Jak widzicie, atropina może zabijać, ale i potrafi leczyć. To zresztą cecha bardzo wielu toksyn. Jak to zgrabnie ujął XVI-wieczny lekarz Paracelsus: Wszystko jest trucizną i nic nie jest trucizną. Tylko dawka czyni, że dana substancja nie jest trucizną (łac. Omnia sunt venena, nihil est sine veneno. Sola dosis facit venenum). I o tym zawsze warto pamiętać…
Wojciech Smułek