Boski pokarm

Nie, nie będzie o nektarze i ambrozji spożywanych na ucztach przez bogów na Olimpie. Dziś przyjrzymy się za to smakołykowi, którym raczyli się władcy (uważani za bogów) z drugiej strony globu. Co mam na myśli? Znane i powszechnie lubiane kakao.

Plantacja kakaowców na Dominikanie
[CT Cooper, Public domain, via Wikimedia Commons]

Kakaowiec właściwy pierwotnie występował w wilgotnych lasach Ameryki Środkowej i Południowej, od Meksyku po Brazylię. Jak to w tropikach bywa, jest on wiecznie zielony i owocujący cały rok. Nie bez przyczyny wspominam o jego owocach, ponieważ to w nich kryją się nasiona, które nas szczególnie interesują.

Ponad kilka tysięcy lat temu Majowie zaczęli wykorzystywać je do sporządzania napoju przeznaczonego dla najważniejszych członków społeczeństwa. Roztarte ziarna gotowane wraz z przyprawami, np. wanilią, stanowiły jeden z głównych rarytasów na stołach władców Majów, Azteków i innych ludów Ameryki prekolumbijskiej. Przywiezione przez Hiszpanów do Europy stało się popularne i w „Starym Świecie”, choć częściej w postaci stałej czekolady niż płynnego naparu.

Owoc kakaowca z widocznymi nasionami a w tle drzewo kakaowca
[USCapitol, Public domain, via Wikimedia Commons]

Swój powab i przyciąganie kakao zawdzięcza nie tylko walorom smakowym. Zawiera również specyficzny alkaloid, dość podobny w swojej strukturze do kofeiny, a nazywany teobrominą. O jej istnieniu dowiedzieliśmy się w 1841 r. za sprawą rosyjskiego chemika Aleksandra Woskriesieńskiego. Z kolei 41 lat później po raz pierwszy jej syntezy (z pokrewnej ksantyny) dokonał jeden z najwybitniejszych chemików-organików w historii Emil Fischer.

Podobieństwo struktury teobrominy do kofeiny może sugerować również podobieństwo ich działania. Tak jest w istocie, choć ta pierwsza oddziałuje na organizm człowieka zdecydowanie wolniej. Skądinąd samą kofeinę również możemy znaleźć w nasionach kakao oraz produktach z niego wytwarzanych, np. czekoladzie.

Model cząsteczki teobrominy (węgiel, C: czarny; wodór, H: biały; tlen, O: czerwony; azot, N: niebieski)
[Jynto, CC0, via Wikimedia Commons]

Zasadniczo działanie kakao na organizm człowieka polega na lekkim pobudzeniu. Większość badań naukowych wskazuje, że „polepszenie nastroju” w wyniku spożycia czekolady raczej wiąże się z dostarczeniem organizmowi jednocześnie dużej porcji tłuszczu i cukrów. Kakao a z nim czekolada zawiera serotoninę i tryptofan. Wprawdzie ich obecność w organizmie wpływa na procesy przekazywania sygnałów między neuronami, jednak ich ilości w czekoladzie są na tyle niewielkie, że nie mają zasadniczo wpływu na organizm człowieka. Może więc kakao nie jest jakoś wybitnie terapeutyczne, ale zasadniczo nie szkodzi i z pewnością nie uzależnia (choć mowa tu o uzależnieniu fizycznym, uzależnianie psychiczne występuje dość powszechnie 😉).

Jakkolwiek powinniśmy się zatrzymać na chwile przy tej nieszkodliwości kakao i czekolady. Proszek kakaowy (a więc zmielone, pozbawione tłuszczu nasiona) zawierają ok. 2% teobrominy. W czekoladzie gorzkiej jest jej nieco ponad 1% a w mlecznej lub deserowej kilka razy mniej. Pewne negatywne działanie, takie jak kołatanie serca czy bóle głowy były obserwowane przy dawce ok. 250 mg na dzień, co oznaczałoby zjedzenie ok. 10 kg czekolady. Przyznajcie, że to przerasta możliwości nawet największych łakomczuchów.

Kostki czekolady gorzkiej, mlecznej i białej (ta ostatnia nie zawiera proszku kakao a więc i teobrominy)
[nagualdesign, via Wikimedia Commons]

Trzeba jednak wiedzieć, że tolerancja ludzi na teobrominę jest dość wyjątkowa (nie ma co ukrywać, podobnie odporne na ten związek jak ludzie są… szczury). Wiele zwierząt bowiem bardzo powoli ją metabolizuje i jest ona dla nich o wiele bardziej toksyczna. Objawy zatrucia u psów były obserwowane przy spożyciu ok. 1,3 g gorzkiej czekolady na kg masy ciała. Dawka śmiertelna wynosi mniej więcej osiem razy więcej.

Warto dodać, że koty są jeszcze bardziej wrażliwe na czekoladę i zawartą w niej teobrominę. W każdym razie pamiętajcie, że jakkolwiek by Wasze domowe zwierzaki nie dopraszały się o choćby kawałek czekolady, to dla ich dobra musicie im jej odmówić.

Aztecka figurka człowieka z owocem kakaowca
[Wikimedia Commons]

A tak na koniec jeszcze dwa słowa na temat tytułu dzisiejszego tekstu. Trzeba Wam wiedzieć, że niezwykle ważna rola nasion kakaowca w kulturze Środkowej Ameryki odcisnęła swoje piętno także w nazwie łacińskiej tego drzewa – Theobroma. Ta nazwa z kolei powstała z dwóch greckich słów: θεός (theos – „bóg”) i βρῶμα (broma – jedzenie, pokarm), a więc Theobroma można przetłumaczyć jako „pokarm bogów” albo właśnie „boski pokarm”. Moim skromnym zdaniem (i zapewne miliardów ludzi na świecie) na tę nazwę kakaowiec w pełni zasłużył.

Wojciech Smułek

06.03.2022