„Tyle złota i purpury (…) / Tyle osłów i wielbłądów / Pod darami królów stęka (…) / Tyle gwaru i radości, / Taki tłok, taki szum – / Jak stajenka ma ugościć / Cudów żądny tłum?”
Tyle złota i purpury Jacek Kaczmarski
O darach Mędrców, zwanych Królami, pisałem rok temu i wydawać by się mogło, że temat został już wyczerpany. A jednak myślę, że znalazłem jeszcze jeden ciekawy wątek, zainspirowany utworem Jacka Kaczmarskiego pod wymienionym wyżej tytułem.
I złoto i purpura to pradawne symbole bogactwa i władzy, bo tylko najbogatsi, a co za tym idzie i najpotężniejsi mogli sobie pozwolić na otaczanie się i jednym i drugim. Ciepły blask złota, ciężkiego i niekorodującego metalu oraz intensywna barwa purpury znamionowała tylko tych najdostojniejszych w świecie.
Purpura ma wiele odcieni, które oscylują między fioletem a czerwienią. Barwniki za nią odpowiedzialne mają różne pochodzenie. W starożytności najwyżej ceniono purpurę tyryjską, którą pozyskiwano z morskich ślimaków, głównie z gatunku Bolinus brandaris, choć i kilka innych gatunków także produkuje purpurowy barwnik, choć w różnych odcieniach. Dziś wiemy, że głównym związkiem chemicznym odpowiedzialnym za tę barwę jest 6,6’-dibromoindygo.
Z kolei na Dalekim Wschodzie, w Chinach i Japonii purpurę pozyskiwano z korzeni rośliny Lithospermum erythrorhizon. Jakkolwiek, uzyskiwany tą drogą barwnik słabo wiązał się z włóknami tkanin, przez co purpura nie była tak znana i używana na Dalekim Wschodzie jak w obszarze śródziemnomorskim.
Kolor purpurowy posiadają także niektóre związki nieorganiczne, np. związki manganu i kobaltu. W przypadku tego ostatniego dotyczy to w szczególności soli w postaci uwodnionej, ponieważ kryształy pozbawione wody mają odcień niebieski. Tę właściwość wykorzystują wytwórcy pogodynek, które zmieniają barwę w zależności od pogody, choć tak naprawdę to są higrometry (wilgotnościomierze), które wskazują na ilość pary wodnej w powietrzu.
Jest jednak jeszcze jedno nieorganiczne źródło purpurowej barwy a jest nim… złoto! Tak, tak, to nie pomyłka, złoto może stać się źródłem purpurowego koloru, jeśli tylko uda nam się stworzyć zawiesinę jego cząsteczek o mikro- czy nawet nanometrycznych rozmiarach. W ten sposób otrzymujemy specyficzną odmianę purpury, zwaną purpurą Kasjusza.
Purpura Kasjusza, choć niezwykle droga (w końcu uzyskana ze złota!) znalazła zastosowanie w barwieniu szkła, pozwalając na stworzenie tzw. szkła rubinowego. Tajniki tego procesu były znane już w Starożytności i w Średniowieczu i te epoki pozostawiły całkiem pokaźną spuściznę pucharów, mis ale i witraży wykonanych właśnie ze szkła rubinowego.
Purpurę Kasjusza otrzymywano najczęściej w wyniku roztworzenia złota w wodzie królewskiej (łac. aqua regia), co powodowało powstanie kwasu tetrachlorozłotowego(III) (HAuCl4). Następnie poddawano go redukcją chlorkiem cyny(II) (SnCl2) lub wodorotlenkiem cyny(II) (Sn(OH)2). Po strąceniu i wysuszeniu nanocząstki złota stapiano ze złotem, przy czym konieczne było zachowanie silnie utleniających warunków, bo zredukowane złoto wytrącało się na dnie tygla ze stopionym szkłem.
Co ciekawe, już w Starożytności opracowano także procedurę wytwarzania tzw. szkła dichroicznego, zwierającego także nanocząstki srebra. Naczynia z niego wykonane zmieniały barwę w zależności od wlewanego płynu (np. czystej wody, roztworu cukru, wina, oleju) od barwy czerwonej po… zieloną!
Takie szkło było nie tylko znakiem prestiżu związanego z bogactwem i władzą, ale także miało w oczach naszych praprzodków cechy magiczne. Może więc w sakwach, niesionych przez osły i wielbłądy z orszaku Mędrców, znajdowały się i tajemnicze i drogocenne puchary purpurowego szkła? Któż to wie? Ja w każdym razie jestem o tym głęboko przekonany 😉
Wojciech Smułek
05.01.2023